sobota, 28 maja 2011

Odrodzić Polskę z Prymasem Tysiąclecia

Interes narodowy, racja stanu, dobro wspólne, pomyślność Narodu pożarły dziś postpolityka i propaganda zwana PR. Poraża atrofia aspiracji obozu władzy, recydywa metod rządzenia rodem z głębokiego PRL, powrót mentalności totalitarnej. Hegemonia Platformy Obywatelskiej na scenie politycznej niszczy Polskę we wszystkich wymiarach. Afera hazardowa, zawłaszczanie i rozkład państwa przez nową oligarchię, wymieranie Narodu, degradacja rodziny, stygmatyzowanie i wykluczanie elektoratu prawicowo-katolickiego, powrót "układu" biznesowo-medialnego ze służbami w tle - tym kończą się rządy Donalda Tuska, dla którego "polskość to nienormalność". Nie takiej Polski wypatrywał ks. kard. Stefan Wyszyński.

Obrońca wiary i ojciec Ojczyzny, bohater narodowy i święty - zmarły 30 lat temu ks. kard. Stefan Wyszyński godzien jest wielkich słów. Czas nie umniejszył jego zasług, nie osłabił pamięci. Przeciwnie - po beatyfikacji Jana Pawła II i ks. Jerzego Popiełuszki - dwóch wielkich synów Polski, a zarazem duchowych dziedziców Prymasa Tysiąclecia, jego spiżowa postać jaśnieje coraz większym blaskiem. Jak patrzyłby na dzisiejszą Polskę? Co chciałby powiedzieć Narodowi, rządzącym, Kościołowi?


Jego pamiętne "non possumus" z 1953 r., rzucone uzurpatorskiej władzy, uratowało wolność Kościoła i ducha Narodu. Ksiądz Prymas był wtedy naszym "antemurale" - prawdziwym przedmurzem - wiedział, że komunizm może pokonać tylko katolicyzm, a los bezbożnej ideologii rozstrzygnie się w Polsce. Kościół i Naród - nigdy nie rozdzielał tych dwóch rzeczywistości, bo jako wytrawny znawca historii i duszy polskiej rozumiał ten związek jako jedność. By ocalić tę więź, zagrożoną przez kurs na publiczny ateizm przyjęty po 1944 r., podjął swoje wiekopomne inicjatywy:



 Śluby Jasnogórskie, Wielką Nowennę, peregrynację Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, Sacrum Poloniae Millennium, Społeczną Krucjatę Miłości. Dzięki owocom tych dzieł nasz katolicyzm jest wciąż dynamiczny i silny, a Kościół pozostaje - mimo zakusów jego nieprzyjaciół - nieusuwalną częścią życia publicznego. A przecież, według demiurgów "nowej wiary", miało być zupełnie inaczej...
 
Czym byłaby Polska, gdyby Prymas Tysiąclecia "nie mieszał się" do polityki? Gdyby nie wsłuchiwał się w głos Narodu, nie identyfikował z jego bólami i nadziejami? Politykę pojmował na sposób klasyczny - jako roztropną troskę o dobro wspólne i obowiązek każdego, kto poczuwa się do odpowiedzialności za sprawy publiczne. On sam z racji swego urzędu uważał się za ojca wszystkich Polaków, również "braci komunistów". Dlatego za swoje najważniejsze zadanie uznał budowanie jedności na fundamencie Ewangelii i odnowę moralną Narodu. Jako przenikliwy znawca systemów totalitarnych wskazywał, że ład w Ojczyźnie nastąpi wtedy, gdy uszanowane będzie prawo Boga do serc ludzi, prawo człowieka do Boga, gdy rodzina wyzwolona zostanie z ideologicznych okowów.



 Za trwałe punkty odniesienia w polskiej rzeczywistości uznawał Naród, Kościół i rodzinę - reszta, zwłaszcza partie polityczne, to ruchome piaski, na których nie można budować. Swój program odrodzenia zawarł w słowach: "Kocham Ojczyznę więcej niż własne serce, i wszystko, co czynię dla Kościoła, czynię dla niej". Żył sprawami Polaków, boleśnie odczuwając wszystko, co godziło w dobro Narodu, zwłaszcza w jego kondycję duchową i moralną. Z największym cierpieniem patrzył, jak pod rządami ustawy umożliwiającej zabijanie dzieci poczętych polska ziemia spływa krwią, od której czerwienieją wody Wisły. 


Niestety, wtedy był to głos wołającego na puszczy... Prorokował, że jeżeli nie zostanie natychmiast zniesiona zbrodnicza ustawa, Naród przestanie istnieć, a bruki Warszawy porosną trawą. Można być pewnym, że i dziś piętnowałby bezczynność Platformy Obywatelskiej w obliczu zapaści demograficznej - w szybkim tempie zmierzamy do zaplanowanych przez Klub Rzymski w 1972 r. 15 milionów Polaków, planowe niszczenie rodziny przez podcinanie podstaw bytu ekonomicznego, narzucanie procedury in vitro i jej refundację, brak pełnej ochrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci, otwieranie drogi związkom homoseksualnym. 

Prymas Tysiąclecia uważał, że polską racją stanu jest 80 milionów Polaków, bo żyjemy między dwoma molochami: Moskwą i Berlinem - w tym miejscu Europy ostoi się tylko Naród silny liczebnie, zwarty, trzymający się ziemi, która z łatwością może wyżywić nie tylko Polskę, ale i inne kraje. Rząd Donalda Tuska ma rolników w pogardzie, nie walczy o równe dopłaty unijne, nie inwestuje w ścianę wschodnią, zamykając perspektywy rozwoju dla mieszkańców. Nie wykazuje troski o zabezpieczenie naszego stanu posiadania na ziemiach zachodnich. Niszczycielska furia tego rządu dosięga każdego odcinka życia publicznego: Platforma doprowadziła państwo do rozkładu, niebywałej zapaści finansowej, nie działają podstawowe instytucje konieczne do przetrwania tkanki narodowej. W XXI wieku Polacy pozbawieni są dostępu do służby zdrowia z prawdziwego zdarzenia.



 Szkoła zamiast uczyć i wychowywać, indoktrynuje w duchu europejskiej poprawności, zamiast patriotyzmu szerzy nihilizm. Wśród "młodych wykształconych z wielkich miast" panuje największe bezrobocie; PO zamiast tworzyć miejsca pracy w kraju, wypycha ludzi na emigrację zarobkową na Zachód, by pracowali na pomyślność tamtejszych społeczeństw, tylko nie Polski. To są działania obliczone na niszczenie Narodu, jak chce ideologia Nowej Lewicy, czyli marksizm w nowych szatach, ale z tą samą nienawiścią do Kościoła i Pana Boga. 

Polska wciąż nie jest tą Ojczyzną, o której marzył, dla której cierpiał Prymas Tysiąclecia. Dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy jego odwagi, mądrości i wiary, wskazówek i rad zawartych w nauczaniu. Gdy podejmiemy to dziedzictwo, nadejdzie wyczekiwane "nowych ludzi plemię" i odrodzi Polskę.

piątek, 27 maja 2011

LICENCJA NA ZABIJANIE

Już po raz drugi Czechy usiłują wprowadzić prawo, które ma dopuścić w tym kraju możliwość zabijania dzieci poczętych przez Polki i inne mieszkanki państw Unii Europejskiej. Tym razem czeskie ministerstwo zdrowia przygotowało także propozycję ustawy, która pozwoli na zabijanie dzieci chorych lub upośledzonych aż do porodu! Rząd chce, by parlament głosował nad nowymi ustawami już w czerwcu. Czesi apelują do Polaków o modlitwę i post, a także o konkretne działania, które spowodują, że nie uda się wprowadzić w życie przygotowanych ustaw.

- Jeśli władze zatwierdziłyby ustawę, dotknęłoby to przede wszystkim polskie dzieci i ich matki - przekonuje czeski obrońca życia Radim Uchác˙, prezes Hnuti Pro z˙ ivot C˙ R. W przypadku wprowadzenia nowego prawa Czeska Republika skutecznie przyczyniłaby się do depopulacji swoich polskich sąsiadów. - Jest okrutną ironią, że przedstawiciele rządu Czeskiej Republiki - w większości określający się jako katolicy - z jednej strony uczestniczyli w uroczystościach beatyfikacyjnych Jana Pawła II, dla którego jedną z najważniejszych rzeczy była obrona życia dzieci poczętych, a z drugiej strony ci sami ludzie przygotowują okrutną rzeź dzieciom z Narodu, z którego wyszedł błogosławiony Jan Paweł II - dodaje.


W obliczu tego zagrożenia czescy obrońcy życia apelują do Polaków o pokorną i gorliwą modlitwę, popartą postem i czynami miłosierdzia, aby w Czechach nie doszło do przyjęcia ustaw, które umożliwią zabijanie polskich dzieci. - Prosimy, by prawdziwi patrioci i gorliwi katolicy swymi konkretnymi czynami pomogli zabronić wprowadzenia tak okrutnych ustaw, które godzą w życie bezbronnych i niewinnych ludzkich istot, które sam Bóg powołał do istnienia, a za które jest odpowiedzialny każdy z nas - podkreśla prezes Hnuti Pro z˙ivot C˙ R.

Twarze komuny


Józef Kowalski (do 1951 r. Salomon Natanson vel Bernard Arkusz) (1904-1986) - przed wojną działacz komunistyczny (KPZU, KPZB, KPP), w czasie wojny dziennikarz sowiecki, po wojnie członek PZPR, partyjny historyk. 


Syn Adolfa Natansona, buchaltera, i Idy z d. Bernstein, urodzony w Przemyślu. 
W 1904 r. ukończył gimnazjum w Przemyślu. W 1924 r. rozpoczął studia medyczne na Uniwersytecie Karola w Pradze. Tam też w 1925 r. związał się z ruchem komunistycznym. Po powrocie do Przemyśla od początku 1926 r. członek Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy. W latach 1925-1927 funkcjonariusz KC KPZU (m.in. członek Komitetu Okręgowego KPZU w Przemyślu). Jego współpracownikami "na niwie partyjnej" byli wówczas Jakub Willner ps. "Dzionek", Mikołaj Pawłyk, Mikołaj Lewandowski. Natanson (od 1951 r. występujący pod nazwiskiem Kowalski) był także jednym ze współzałożycieli PPS-Lewicy w Przemyślu. W 1927 r. wyjechał do Wilna, gdzie kontynuował studia na Uniwersytecie Stefana Batorego. Od 1927 r. członek Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi.

 W strukturach tej partii pełnił szereg funkcji w Wilnie i Pińsku. Był m.in. sekretarzem KO KPZB w Pińsku, przedstawicielem KC KPZB ds. "białoruskiego ruchu wyzwoleńczego". W okresie tym kontaktował się z ramienia KPZB z posłami na Sejm RP Białoruskiego Włościańsko-Robotniczego Klubu Poselskiego "Zmahannie". Posłowie tego klubu głosili radykalne hasła zbliżone do komunistycznych oraz dążyli do "zjednoczenia wszystkich ziem białoruskich", czyli formalnie kwestionowali integralność terytorialną II RP. Po raz pierwszy Natanson został aresztowany w 1928 roku. Po kilku tygodniach jednak go zwolniono, a w 1930 r. aresztowano ponownie.



Nie ma za co tłumaczyć akt z Katynia

Nie ma pieniędzy na tłumaczenie przysłanych z Federacji Rosyjskiej akt katyńskich. Dokumenty z rosyjskiego śledztwa są tłumaczone z dużym opóźnieniem. I tylko częściowo. Kierownictwo warszawskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, w którym prowadzone jest postępowanie w sprawie ludobójstwa katyńskiego, formalnie tłumaczy, że nie ma potrzeby tłumaczenia dokumentacji w całości. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że problem jest prozaiczny, ale dotkliwy - brak funduszy. 
Polska od lat zabiega o dostęp do całości akt z rosyjskiego śledztwa katyńskiego. Po latach przestoju we wrześniu ubiegłego roku otrzymaliśmy kolejnych 20 tomów akt. Ale jak się okazuje, środki na ich tłumaczenie zostały zabezpieczone dopiero w maju tego roku. Poza tym ma być przetłumaczonych zaledwie 7 tomów tej dokumentacji.



 - Po uzyskaniu na początku maja br. informacji o zabezpieczeniu przez Oddział IPN w Warszawie kwoty ok. 54 tys. zł, przekazano do tłumaczenia biegłym tłumaczom przysięgłym języka rosyjskiego 7 tomów kopii akt Naczelnej Prokuratury Wojskowej FR - mówi nam prokurator Piotr Dąbrowski, naczelny pionu śledczego warszawskiego oddziału IPN. - Materiały te zostały wyselekcjonowane z transzy 20 tomów dokumentacji rosyjskiej przekazanej do tutejszej Oddziałowej Komisji w końcu września 2010 roku - dodaje. 
Na przetłumaczenie czeka kolejnych 50 tomów akt, które trafiły do Polski w grudniu zeszłego roku, a do IPN w marcu. - W chwili obecnej trwają oględziny uzyskanej w marcu br. transzy 50 tomów kopii akt śledztwa rosyjskiego. Na razie zapoznano się z treścią 30 tomów tej dokumentacji - stwierdza Dąbrowski. Dodaje, że podobnie jak w przypadku transzy z września marcowa będzie tłumaczona tylko częściowo.



 - Podczas tej czynności dokonywana jest selekcja materiału istotnego dla przedmiotu prowadzonego w Oddziałowej Komisji w Warszawie śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej. Dopiero po zakończeniu oględzin i wstępnym oszacowaniu przez biegłych tłumaczy kosztów przekładu wybranych materiałów możliwe będzie wystąpienie do dyrektora oddziału IPN o zarezerwowanie środków finansowych na tłumaczenie - zaznacza.

czwartek, 26 maja 2011

Prawda o naturze małżeństwa

Analizę natury małżeństwa i jego istotnych aspektów w świetle prawa naturalnego, z podkreśleniem nadprzyrodzonego wymiaru związku małżeńskiego, Jan Paweł II poprzedził konstatacją, zgodnie z którą we współczesnym świecie zanika świadomość nadnaturalnego i naturalnego sensu zaślubin, czego bardzo złe konsekwencje są odczuwalne zarówno w sferze prywatnej, jak i publicznej. Przejawia się to m.in. w przebiegu debaty społecznej, której przedmiotem są nie tylko właściwości i cele małżeństwa, a także rodziny, ale wręcz wartość i przydatność tego rodzaju instytucji. To wszystko ma służyć uzasadnieniu zjawiska tzw. wolnych związków, a także doprowadzeniu do przyznania statusu małżeństwa także związkom między osobami tej samej płci.

Powyższe tendencje mają swoje źródło w błędnym rozumieniu koncepcji miłości małżeńskiej, która polega na utożsamieniu chwiejnego uczucia czy też nawet silnego pociągu psychofizycznego z rzeczywistą miłością do drugiego człowieka, której istotę stanowi szczere pragnienie jej dobra, wyrażające się w czynnym dążeniu do jej realizacji. Miłość małżeńska nie jest tylko czy przede wszystkim uczuciem, lecz jest w swej istocie zobowiązaniem wobec drugiej osoby, podjętym przez świadomy akt woli. Gdy to zobowiązanie zostanie przyjęte przez drugą osobę w zgodzie małżeńskiej, wyrażonej w sakramencie małżeństwa, miłość staje się miłością małżeńską i już nigdy nie traci tego charakteru. Skutkiem tego jest obowiązek wierności miłości, zakorzeniony w dobrowolnie podjętym zobowiązaniu.

Powyższe pozostaje w oczywistej sprzeczności z powszechnie obowiązującą we współczesnej kulturze prawnej zasadą, w świetle której więź małżeńska pozostaje w mocy dopóty, dopóki trwa affectio maritalis.
Według Jana Pawła II, związek między laicyzacją a kryzysem małżeństwa, a także rodziny jest aż nazbyt oczywisty. A przecież stworzył Bóg człowieka na swój obraz, stwarzając mężczyznę i niewiastę (Rdz 1, 27). W konsekwencji obraz Boży przejawia się także w dwoistości człowieka jako mężczyzny i kobiety oraz w ich międzyosobowej komunii. Już tylko z tego względu transcendencja została od samego początku wpisana w samą istotę małżeństwa. 

Powyższe stanowi podstawę dla nakazu wiernej miłości jako przejawu wierności Bogu, bowiem to wierność stanowi podstawę Bożego przymierza z człowiekiem, dla którego Bóg uczynił możliwym i potwierdził związek małżonków, będący w ten sposób rzeczywistością obiektywną. Innymi słowy, mamy tu do czynienia z rzeczywistością świętą i sprawą, która dotyczy zbawienia dusz.

Trzeba odrzucić mentalność prorozwodową


Nauczanie bł. Papieża Jana Pawła II w zakresie problematyki interesującej świat prawniczy jest nad wyraz obfite i wielowątkowe, dlatego z konieczności poprzestanę na swoim, siłą rzeczy subiektywnym, wyborze tych problemów, które uważam za najważniejsze, bo wywarły one na mnie najsilniejsze wrażenie na poszczególnych etapach mojego życia, a także mojego osobistego rozwoju, bowiem ponad połowa mojego żywota przeminęła w czasie pontyfikatu bł. Jana Pawła II.



Chciałbym w szczególny sposób zwrócić uwagę na problematykę związaną z aspektami prawnymi instytucji małżeństwa już choćby z tego względu, iż instytucji tej dotyczy niezwykle szeroki zakres cywilnego prawa stanowionego, a w konsekwencji tego i praktyki prawniczej, która polega na jego stosowaniu. Przemyślenie przez prawników nauki Papieża Jana Pawła II o małżeństwie jest tym ważniejsze, gdy uświadomimy sobie zaistniały we współczesnym społeczeństwie kryzys tej instytucji. Stosownego materiału do rozważań dostarcza nam w szczególności analiza wygłaszanych corocznie przez cały okres pontyfikatu bł. Jana Pawła II przemówień do pracowników i adwokatów Roty Rzymskiej będącej obok Sygnatury Apostolskiej i Penitencjarni Apostolskiej jednym z trybunałów w Watykanie.