środa, 15 czerwca 2011

Będzie doniesienie na Donalda Tuska

Będzie doniesienie o przestępstwie, jakiego mógł dopuścić się Donald Tusk, zawierając tajne porozumienie z Władimirem Putinem. Na jego podstawie oddano śledztwo w sprawie katastrofy Tu-154 w Smoleńsku, choć przez cztery dni po tej tragedii polscy eksperci działali na innych zasadach zgodnie z umową z 1993 roku. Złożenie doniesienia zapowiedział Antoni Macierewicz.

Podczas wykładu w namiocie Solidarnych 2010 na Krakowskim Przedmieściu poseł Antoni Macierewicz powiedział, że na lotnisku Siewiernyj nie było żadnego funkcjonariusza BOR, który miał zabezpieczać przylot prezydenta wraz z delegacją do Rosji. Jego zdaniem katastrofa była m.in. wynikiem stałej walki z Lechem Kaczyńskim i prowadzoną przez niego polityką zagraniczną. Poza tym, od 10 kilometra przed progiem pasa samolot był wprowadzany konsekwentnie w błąd. - Piloci próbowali uciec z tej pułapki. Nie lądowali, ale chcieli odejść na drugi krąg. Jednak nie wiemy, dlaczego przycisk "Odejście" nie zadziałał i dlaczego przy próbie podniesienia maszyny ręcznie w jednej chwili przestały działać wszystkie urządzenia pokładowe - powiedział poseł. Po raz kolejny podkreślił, że miało to miejsce 15 metrów nad ziemią.

- Tydzień temu uzyskaliśmy od prof. Marka Żylicza informacje, które świadczą o tym, że po czterech dniach od katastrofy pod naciskiem strony rosyjskiej Donald Tusk zaakceptował prowadzenie śledztwa według załącznika 13 do konwencji chicagowskiej w formie tajnego porozumienia - mówił Macierewicz. - Informacja uzyskana od członka państwowej komisji kierowanej przez ministra Jerzego Millera o tajnym układzie, jaki zawarł w tej sprawie Donald Tusk i Władimir Putin, jest teraz dla nas kluczowa - podkreślał szef parlamentarnego zespołu. Jak dodał, na tej podstawie zostanie w najbliższym czasie zgłoszone do prokuratury doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa.


 - Stwierdził to doradca tej komisji i dodatkowo specjalista od prawa międzynarodowego - poinformował. Zawierając taki układ, złamano porozumienie między Polską i Rosją z 1993 roku, na podstawie którego przez pierwsze dni po katastrofie procedowano i badano przyczyny katastrofy. - Ten korzystny i zgodny z prawem sposób badania przyczyn katastrofy zerwano. Tym większa jest odpowiedzialność Donalda Tuska - podkreślił Macierewicz. Poranne wtargnięcie funkcjonariuszy ABW do mieszkania mężczyzny z Tomaszowa Mazowieckiego, który jest administratorem strony internetowej antykomor.pl, nazwał "barbarzyństwem politycznym". Antoni Macierewicz zaapelował o zbieranie pieniędzy na adwokata. Zapowiedział też poselską interwencję w tej sprawie, włącznie ze zgłoszeniem incydentu do prokuratury.

- Na człowieka, który prowadził satyryczną stronę internetową, nasłano ludzi z bronią i pałkami. W ten sposób Platforma będzie chciała wygrać zbliżającą się kampanię wyborczą, przy pomocy rewizji, łamania Konstytucji i wolności słowa - mówił Macierewicz.
Maciej Walaszczyk



W Bykowni ginęły też kobiety

Ponad 500 przedmiotów znaleźli do tej pory polscy archeolodzy w Bykowni na Ukrainie. To tylko potwierdza, że w zbiorowych grobach ofiar zbrodni NKWD spoczywają polscy oficerowie z listy katyńskiej. W jednej z mogił znaleziono też kilkanaście par damskich butów, co dowodzi, że Sowieci aresztowali i mordowali również żony polskich oficerów.W Bykowni pod Kijowem do lipca 1941 r. w lesie mieścił się tajny cmentarz NKWD, gdzie stalinowscy oprawcy pod osłoną nocy grzebali ciała osób rozstrzelanych w kijowskich więzieniach.


 Łącznie spoczywa tam ok. 150 tys. ofiar komunizmu różnych narodowości, wtym ok. 3,5 tys. polskich ofiar zbrodni katyńskiej. Mordu dokonano z rozkazu najwyższych władz ZSRS z 5 marca 1940 r.; tej samej, której skutkiem było ludobójstwo w sumie ok. 22 tys. Polaków m.in. w Katyniu, Charkowie i Twerze. Ekshumacje w Bykowni przeprowadzono w 1971, 1987 i 1989 roku. Choć wskazywały one, że spoczywają tam Polacy, głośno nie wolno było o tym mówić. Pierwsze już oficjalne badania polskich archeologów w Bykowni rozpoczęły się na początku obecnego stulecia. W rezultacie starań Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa jej ukraiński odpowiednik - Komisja ds. Upamiętnienia Ofiar Represji Politycznych i Ofiar Wojny w 2001 r. wyraziła zgodę na przyjazd polskich archeologów do lasku pod Kijowem.


 Prace tam rozpoczęte trwały krótko, ale wystarczająco, by potwierdzić, że w Bykowni spoczywają polscy żołnierze. Kolejne, równie krótkie i także niedokończone rekonesansy archeologiczne przeprowadzone w 2006 i 2007 r. pozwoliły odkryć zbiorowe mogiły z ludzkimi szczątkami, w tym czaszki przestrzelone w sposób charakterystyczny dla NKWD. W łącznie zbadanych 53 polskich grobach archeolodzy znaleźli ok. 4 tys. przedmiotów pochodzenia polskiego i zachodnioeuropejskiego. Nie natrafiono na przedmioty ukraińskie czy sowieckie. Wśród tych rzeczy były m.in. nieśmiertelnik sierż. Józefa Naglika oraz grzebień z wyrytymi nazwiskami Polaków zamordowanych przez NKWD. Były tam także fragmenty umundurowania, polskie buty wojskowe, guziki z orzełkiem, medalik, polskie monety czy szczoteczki do zębów z polskimi nazwiskami. W jednej z mogił znaleziono też kilkanaście par damskich butów, co dowodzi, że Sowieci aresztowali i mordowali również żony polskich oficerów.

W ramach rozpoczętych 4 maja br. prac archeologiczno-ekshumacyjnych w Bykowni zleconych przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa zespół polskich naukowców ma do zbadania ok. 90 zbiorowych mogił, w tym groby polskich oficerów, m.in. z tzw. ukraińskiej listy katyńskiej. Jak podkreśla prof. Andrzej Kola z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, który nadzoruje poszukiwania w Bykowni, efekty dotychczasowych prac wydają się potwierdzać wcześniejsze przypuszczenia i badania przeprowadzone w latach minionych. - Liczymy, że do końca czerwca, a więc do wyznaczonego terminu zakończenia naszych prac, zrealizujemy nakreślone cele - ocenia prof. Kola. Archeologom udało się już odnaleźć ok. 500 różnych przedmiotów, w tym identyfikator polskiego policjanta z Krakowa wydany w Warszawie oraz guziki wojskowe z orzełkiem, ponadto złotą obrączkę, na której widnieje data ślubu z 1927 roku. 


- Zakończyliśmy prace przy 26 grobach, a prace przy 7 są jeszcze w toku. W tym zakończyliśmy prace przy 8 polskich grobach, a prace przy dwóch kolejnych, ewidentnie polskich mogiłach, na co wskazują polskie przedmioty, są w toku - wylicza prof. Andrzej Kola. Jak podkreśla, wśród ciągle odnajdowanych polskich przedmiotów najczęściej powtarzają się guziki wojskowe, polskie monety, szczoteczki do zębów, grzebienie, a więc to czego używali na co dzień polscy żołnierze w sowieckim więzieniu. Przypomnijmy, że bok naukowców z Polski prace w Bykowni prowadzą też archeolodzy z Krymu, którzy robią badania dla Anglii, Francji czy Niemiec.


 Wszystkie prace prowadzone w lasku w okolicach Bykowni na powierzchni ok. 5 ha powinny się zakończyć w czerwcu. Będzie to nie tylko dokończenie ekshumacji polskiej strefy, ale wszystkich prac archeologiczno-ekshumacyjnych na terenie Bykowni. Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa czyni starania, by na wiosnę przyszłego roku w Bykowni został otwarty cmentarz polskich ofiar zbrodni katyńskiej. Był to także jeden z tematów omawianych podczas niedawnej wizyty polskiej delegacji na szczeblu rządowym wKijowie, gdzie władze ukraińskie oznajmiły, że decyzje wsprawie budowy cmentarza wBykowni już zapadły. Będzie to czwarta polska nekropolia katyńska obok Miednoje, Katynia i Charkowa.
Mariusz Kamieniecki

PRYMAS STAWIAŁ WYMAGANIA


Był dla Kościoła i dla Polski człowiekiem opatrznościowym, podobnie jak Ojciec Święty Jan Paweł II. 30. rocznica śmierci ks. kard. Stefana Wyszyńskiego powinna wzbudzić refleksję nad wciąż aktualnym nauczaniem wielkiego Prymasa.- Sługa Boży ks. kard. Stefan Wyszyński umierał jak człowiek święty, powtarzał: "Jestem prochem i niczym". Po ciężkich cierpieniach zasnął cicho w Panu z gromnicą w ręku, bez oznak agonii. To było spokojne przejście z ziemi do nieba, żył święcie i umarł jako święty - podkreśla o. dr Gabriel Bartoszewski OFMCap, odpowiedzialny za przygotowanie "Pozycji o heroiczności cnót" w toczącym się procesie beatyfikacyjnym Prymasa Tysiąclecia. Zaznacza, że rocznica śmierci ks. kard. Stefana Wyszyńskiego winna być przeżywana jako wspomnienie wielkiego kapłana, biskupa i syna Kościoła katolickiego. Jednak przede wszystkim w tej wielkości należy uwzględniać świętość Prymasa.

Od najmłodszych lat, poprzez czas uwięzienia, uderzająca była wyjątkowość jego postawy jako człowieka, chrześcijanina, kapłana. Czas wykorzystał dla swojego uświęcenia. Jego każdy dzień w czasie trzyletniego uwięzienia przebiegał według ustalonego planu od godz. 5.00 do godz. 22.00, poczynając od porannych modlitw i rozmyślania, dwóch Mszy św., brewiarza kapłańskiego i trzech części Różańca; osiem godzin poświęcał na prace osobiste i lekturę.

- "Zapiski więzienne" Prymasa Tysiąclecia są ogromnie bogatym materiałem, który świadczy o jego heroicznych cnotach. Zawsze chętnie przebaczał także swoim prześladowcom: "Nie czuję uczuć nieprzyjaznych do nikogo z tych ludzi. Nie umiałbym im zrobić najmniejszej przykrości" - mówi o. Gabriel Bartoszewski. Niezwykle głębokie jest wyznanie ks. kard. Wyszyńskiego przed śmiercią: "Nigdy nie zgrzeszyłem aktem niewiary w moim życiu przeciw Bogu. Nigdy nie zgrzeszyłem przeciw Jezusowi Chrystusowi. Nigdy nie zgrzeszyłem przeciw Kościołowi". W czasie ciężkiej choroby dziękował wszystkim za wszystko, za najdrobniejszą przysługę.
 
Obchody 30. rocznicy śmierci Prymasa Tysiąclecia winny stać się nie tylko wspomnieniem postaci Sługi Bożego, ale także refleksją nad jego nauczaniem, zaczerpnięciem z bogactwa, które głosił swoim życiem. - Jego nauczanie jest trwałe i aktualne również w czasach obecnych, to nie ulega wątpliwości. Ksiądz kardynał Stefan Wyszyński był dla Polski człowiekiem opatrznościowym, podobnie jak bł. Jan Paweł II - ocenia o. Gabriel Bartoszewski, który na temat świętości Prymasa Tysiąclecia będzie dziś mówił podczas sympozjum u Księży Pallotynów w Ołtarzewie. 
Główne uroczystości rocznicowe odbędą się 28 maja w Warszawie, gdzie o godz. 12.00 Mszy Świętej w bazylice archikatedralnej św. Jana Chrzciciela przewodniczyć będzie nuncjusz apostolski w Polsce ks. abp Celestino Migliore. Tego dnia duchowieństwo archidiecezji warszawskiej uda się z pielgrzymką do grobu Prymasa Tysiąclecia.

Rocznicę śmierci ks. kard. Wyszyńskiego świętować będzie również parafia pw. Przemienienia Pańskiego w Zuzeli, gdzie urodził się Prymas Polski. Uroczystej Eucharystii w niedzielę, 29 maja, o godz. 13.00 przewodniczył będzie ks. bp Tadeusz Bronakowski, biskup pomocniczy diecezji łomżyńskiej. 
W archidiecezji warszawskiej, w Radomiu oraz w sanktuarium Trójcy Przenajświętszej i św. Anny w Prostyni (diecezja drohiczyńska), gdzie rodzice Prymasa Tysiąclecia zawarli związek małżeński, wierni przygotowywali się do obchodów ważnej rocznicy poprzez dziewięciomiesięczne nowenny. Jak podkreślają jej inicjatorzy, ta nowenna to wielka modlitwa o beatyfikację Prymasa Tysiąclecia, ale także okazja, aby przypominać jego tak wciąż aktualne nauczanie.

- To była postać wpisana w rytm życia Kościoła w Polsce. Jego przemówienia, sposób patrzenia na Kościół, na Polskę był bardzo ważny - mówi o Słudze Bożym ks. abp Józef Michalik, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. Jak podkreśla, ks. kard. Stefan Wyszyński nie zabiegał o tanią popularność, ale stawiał wymagania.

Małgorzata Bochenek

sobota, 28 maja 2011

Odrodzić Polskę z Prymasem Tysiąclecia

Interes narodowy, racja stanu, dobro wspólne, pomyślność Narodu pożarły dziś postpolityka i propaganda zwana PR. Poraża atrofia aspiracji obozu władzy, recydywa metod rządzenia rodem z głębokiego PRL, powrót mentalności totalitarnej. Hegemonia Platformy Obywatelskiej na scenie politycznej niszczy Polskę we wszystkich wymiarach. Afera hazardowa, zawłaszczanie i rozkład państwa przez nową oligarchię, wymieranie Narodu, degradacja rodziny, stygmatyzowanie i wykluczanie elektoratu prawicowo-katolickiego, powrót "układu" biznesowo-medialnego ze służbami w tle - tym kończą się rządy Donalda Tuska, dla którego "polskość to nienormalność". Nie takiej Polski wypatrywał ks. kard. Stefan Wyszyński.

Obrońca wiary i ojciec Ojczyzny, bohater narodowy i święty - zmarły 30 lat temu ks. kard. Stefan Wyszyński godzien jest wielkich słów. Czas nie umniejszył jego zasług, nie osłabił pamięci. Przeciwnie - po beatyfikacji Jana Pawła II i ks. Jerzego Popiełuszki - dwóch wielkich synów Polski, a zarazem duchowych dziedziców Prymasa Tysiąclecia, jego spiżowa postać jaśnieje coraz większym blaskiem. Jak patrzyłby na dzisiejszą Polskę? Co chciałby powiedzieć Narodowi, rządzącym, Kościołowi?


Jego pamiętne "non possumus" z 1953 r., rzucone uzurpatorskiej władzy, uratowało wolność Kościoła i ducha Narodu. Ksiądz Prymas był wtedy naszym "antemurale" - prawdziwym przedmurzem - wiedział, że komunizm może pokonać tylko katolicyzm, a los bezbożnej ideologii rozstrzygnie się w Polsce. Kościół i Naród - nigdy nie rozdzielał tych dwóch rzeczywistości, bo jako wytrawny znawca historii i duszy polskiej rozumiał ten związek jako jedność. By ocalić tę więź, zagrożoną przez kurs na publiczny ateizm przyjęty po 1944 r., podjął swoje wiekopomne inicjatywy:



 Śluby Jasnogórskie, Wielką Nowennę, peregrynację Obrazu Matki Bożej Częstochowskiej, Sacrum Poloniae Millennium, Społeczną Krucjatę Miłości. Dzięki owocom tych dzieł nasz katolicyzm jest wciąż dynamiczny i silny, a Kościół pozostaje - mimo zakusów jego nieprzyjaciół - nieusuwalną częścią życia publicznego. A przecież, według demiurgów "nowej wiary", miało być zupełnie inaczej...
 
Czym byłaby Polska, gdyby Prymas Tysiąclecia "nie mieszał się" do polityki? Gdyby nie wsłuchiwał się w głos Narodu, nie identyfikował z jego bólami i nadziejami? Politykę pojmował na sposób klasyczny - jako roztropną troskę o dobro wspólne i obowiązek każdego, kto poczuwa się do odpowiedzialności za sprawy publiczne. On sam z racji swego urzędu uważał się za ojca wszystkich Polaków, również "braci komunistów". Dlatego za swoje najważniejsze zadanie uznał budowanie jedności na fundamencie Ewangelii i odnowę moralną Narodu. Jako przenikliwy znawca systemów totalitarnych wskazywał, że ład w Ojczyźnie nastąpi wtedy, gdy uszanowane będzie prawo Boga do serc ludzi, prawo człowieka do Boga, gdy rodzina wyzwolona zostanie z ideologicznych okowów.



 Za trwałe punkty odniesienia w polskiej rzeczywistości uznawał Naród, Kościół i rodzinę - reszta, zwłaszcza partie polityczne, to ruchome piaski, na których nie można budować. Swój program odrodzenia zawarł w słowach: "Kocham Ojczyznę więcej niż własne serce, i wszystko, co czynię dla Kościoła, czynię dla niej". Żył sprawami Polaków, boleśnie odczuwając wszystko, co godziło w dobro Narodu, zwłaszcza w jego kondycję duchową i moralną. Z największym cierpieniem patrzył, jak pod rządami ustawy umożliwiającej zabijanie dzieci poczętych polska ziemia spływa krwią, od której czerwienieją wody Wisły. 


Niestety, wtedy był to głos wołającego na puszczy... Prorokował, że jeżeli nie zostanie natychmiast zniesiona zbrodnicza ustawa, Naród przestanie istnieć, a bruki Warszawy porosną trawą. Można być pewnym, że i dziś piętnowałby bezczynność Platformy Obywatelskiej w obliczu zapaści demograficznej - w szybkim tempie zmierzamy do zaplanowanych przez Klub Rzymski w 1972 r. 15 milionów Polaków, planowe niszczenie rodziny przez podcinanie podstaw bytu ekonomicznego, narzucanie procedury in vitro i jej refundację, brak pełnej ochrony życia od poczęcia do naturalnej śmierci, otwieranie drogi związkom homoseksualnym. 

Prymas Tysiąclecia uważał, że polską racją stanu jest 80 milionów Polaków, bo żyjemy między dwoma molochami: Moskwą i Berlinem - w tym miejscu Europy ostoi się tylko Naród silny liczebnie, zwarty, trzymający się ziemi, która z łatwością może wyżywić nie tylko Polskę, ale i inne kraje. Rząd Donalda Tuska ma rolników w pogardzie, nie walczy o równe dopłaty unijne, nie inwestuje w ścianę wschodnią, zamykając perspektywy rozwoju dla mieszkańców. Nie wykazuje troski o zabezpieczenie naszego stanu posiadania na ziemiach zachodnich. Niszczycielska furia tego rządu dosięga każdego odcinka życia publicznego: Platforma doprowadziła państwo do rozkładu, niebywałej zapaści finansowej, nie działają podstawowe instytucje konieczne do przetrwania tkanki narodowej. W XXI wieku Polacy pozbawieni są dostępu do służby zdrowia z prawdziwego zdarzenia.



 Szkoła zamiast uczyć i wychowywać, indoktrynuje w duchu europejskiej poprawności, zamiast patriotyzmu szerzy nihilizm. Wśród "młodych wykształconych z wielkich miast" panuje największe bezrobocie; PO zamiast tworzyć miejsca pracy w kraju, wypycha ludzi na emigrację zarobkową na Zachód, by pracowali na pomyślność tamtejszych społeczeństw, tylko nie Polski. To są działania obliczone na niszczenie Narodu, jak chce ideologia Nowej Lewicy, czyli marksizm w nowych szatach, ale z tą samą nienawiścią do Kościoła i Pana Boga. 

Polska wciąż nie jest tą Ojczyzną, o której marzył, dla której cierpiał Prymas Tysiąclecia. Dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy jego odwagi, mądrości i wiary, wskazówek i rad zawartych w nauczaniu. Gdy podejmiemy to dziedzictwo, nadejdzie wyczekiwane "nowych ludzi plemię" i odrodzi Polskę.

piątek, 27 maja 2011

LICENCJA NA ZABIJANIE

Już po raz drugi Czechy usiłują wprowadzić prawo, które ma dopuścić w tym kraju możliwość zabijania dzieci poczętych przez Polki i inne mieszkanki państw Unii Europejskiej. Tym razem czeskie ministerstwo zdrowia przygotowało także propozycję ustawy, która pozwoli na zabijanie dzieci chorych lub upośledzonych aż do porodu! Rząd chce, by parlament głosował nad nowymi ustawami już w czerwcu. Czesi apelują do Polaków o modlitwę i post, a także o konkretne działania, które spowodują, że nie uda się wprowadzić w życie przygotowanych ustaw.

- Jeśli władze zatwierdziłyby ustawę, dotknęłoby to przede wszystkim polskie dzieci i ich matki - przekonuje czeski obrońca życia Radim Uchác˙, prezes Hnuti Pro z˙ ivot C˙ R. W przypadku wprowadzenia nowego prawa Czeska Republika skutecznie przyczyniłaby się do depopulacji swoich polskich sąsiadów. - Jest okrutną ironią, że przedstawiciele rządu Czeskiej Republiki - w większości określający się jako katolicy - z jednej strony uczestniczyli w uroczystościach beatyfikacyjnych Jana Pawła II, dla którego jedną z najważniejszych rzeczy była obrona życia dzieci poczętych, a z drugiej strony ci sami ludzie przygotowują okrutną rzeź dzieciom z Narodu, z którego wyszedł błogosławiony Jan Paweł II - dodaje.


W obliczu tego zagrożenia czescy obrońcy życia apelują do Polaków o pokorną i gorliwą modlitwę, popartą postem i czynami miłosierdzia, aby w Czechach nie doszło do przyjęcia ustaw, które umożliwią zabijanie polskich dzieci. - Prosimy, by prawdziwi patrioci i gorliwi katolicy swymi konkretnymi czynami pomogli zabronić wprowadzenia tak okrutnych ustaw, które godzą w życie bezbronnych i niewinnych ludzkich istot, które sam Bóg powołał do istnienia, a za które jest odpowiedzialny każdy z nas - podkreśla prezes Hnuti Pro z˙ivot C˙ R.

Twarze komuny


Józef Kowalski (do 1951 r. Salomon Natanson vel Bernard Arkusz) (1904-1986) - przed wojną działacz komunistyczny (KPZU, KPZB, KPP), w czasie wojny dziennikarz sowiecki, po wojnie członek PZPR, partyjny historyk. 


Syn Adolfa Natansona, buchaltera, i Idy z d. Bernstein, urodzony w Przemyślu. 
W 1904 r. ukończył gimnazjum w Przemyślu. W 1924 r. rozpoczął studia medyczne na Uniwersytecie Karola w Pradze. Tam też w 1925 r. związał się z ruchem komunistycznym. Po powrocie do Przemyśla od początku 1926 r. członek Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy. W latach 1925-1927 funkcjonariusz KC KPZU (m.in. członek Komitetu Okręgowego KPZU w Przemyślu). Jego współpracownikami "na niwie partyjnej" byli wówczas Jakub Willner ps. "Dzionek", Mikołaj Pawłyk, Mikołaj Lewandowski. Natanson (od 1951 r. występujący pod nazwiskiem Kowalski) był także jednym ze współzałożycieli PPS-Lewicy w Przemyślu. W 1927 r. wyjechał do Wilna, gdzie kontynuował studia na Uniwersytecie Stefana Batorego. Od 1927 r. członek Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi.

 W strukturach tej partii pełnił szereg funkcji w Wilnie i Pińsku. Był m.in. sekretarzem KO KPZB w Pińsku, przedstawicielem KC KPZB ds. "białoruskiego ruchu wyzwoleńczego". W okresie tym kontaktował się z ramienia KPZB z posłami na Sejm RP Białoruskiego Włościańsko-Robotniczego Klubu Poselskiego "Zmahannie". Posłowie tego klubu głosili radykalne hasła zbliżone do komunistycznych oraz dążyli do "zjednoczenia wszystkich ziem białoruskich", czyli formalnie kwestionowali integralność terytorialną II RP. Po raz pierwszy Natanson został aresztowany w 1928 roku. Po kilku tygodniach jednak go zwolniono, a w 1930 r. aresztowano ponownie.